Huśtawka do niczego czyli przemyślenia nastolatki-rozdział I
Hej wszystkim! Pod ostatnim moim postem nie było ani jednego komentarza. Myślę, że powodami tego są:
-mała oglądalność tego wpisu
-niechęć przeczytania
-niewciągnięcie
-po prostu ''no coment''
Chciałabym mieć szczerych czytelników bloga, którzy z niecierpliwością czekaliby na kolejny post. Ale jeśli tacy się nie znajdą to po prostu będę pisała dla siebie (trzeba sobie radzić w życiu :D). A wracając do opowiadania (Huśtawka do niczego, czyli przemyślenia nastolatki) będąc na dworze znowu ''złapałam wenę''. Piszę znowu, ponieważ tam najczęściej nachodzą mnie pomysły. Nie wiem, co takiego mnie tam inspiruje, ale tak jest. Dobra, a teraz pierwszy rozdział opowiadania. (Przedtem był jeszcze prolog).
Ta sprawa
Klementin wróciła do domu z letniego spacerku. Wparowała w radosnych podskokach i oznajmiła swojej mamie:
-Wiesz, dzisiaj skończył się rok szkolny, a zdaje mi się, że wczoraj zaczynałam gimnazjum! Ale ten czas leci! To się nie mieści w głowie! Mam już cały rok za sobą, jeszcze dwa...
-Mamo, co się stało?! Dlaczego masz taką minę?!-Klementin była szczerze zdziwiona dlaczego mama się nie uśmiecha i nie odzywa.
-Muszę ci już o tym powiedzieć....-zaczęła pani Ilona.
-O czym?!
-Tylko spokojnie. Usiądź. Zaraz wszystko ci opowiem. Tylko nie przerywaj-odpowiedziała mama.
-Nie będę! Tylko mów!
-A więc, naprawdę nie mam pojęcia, dlaczego jesteś taka......
-Taka nieśmiała!-wyparowała Klementyna. I zaczęła mówic dalej:
-Tak, mamo postaram się poprawić w nowym roku szkolnym jeśli o to chodzi. Mogę już iść?
-Nie.
-Nie?!-zdziwiła się. szczerze Klamka (przezwisko przyjaciół), ponieważ co roku, gdy zaczynały się wakacje, mama prosiła ją, by w nowym roku szkolnym była bardziej odważna. Bo Klementyna w szkole była bardzo nieśmiała. Nie wiadomo czemu. W domu nigdy, ale tam coś ją jakby paraliżowało......Przy obcych czuła się nieswojo....
-Po pierwsze usiądź. I tym razem mi nie przerywaj.
-Dobrze. Już nie będę. A ja ci przerwałam tak w ogóle?
-Tak, ale wracając do sprawy. Klementyna, co roku ta sama gadka. Postaram się być bardziej odważna, a i tak nigdy tego nie robisz. Postanowiłam to zmienić. Ja wiem, że to będzie bolesne. Ale to najlepsze wyjście.
-Mamo, co ty, co ty?! Co zrobiłaś?
-Przenoszę Cię do innej szkoły.
-Co?!Co?! Mamo, ale prawie cała moja klasa...
-Klementyna to wszystko dla twojego dobra. Jak będziesz taka nieśmiała, nie poradzisz sobie w życiu.
-Ale...
-Nie przerywaj. Twoja klasa w gimnazjum to praktycznie cała twoja klasa z podstawówki. Twoja była już klasa. Jeśli przeniosę cię do innej szkoły, będziesz musiała nawiązać nowe kontakty sama. To ci pomoże, zrozum kochana. A może i znajdziesz przyjaciółkę? A i może chło..
-Że co? Mamo, to śmieszne!
-Przepraszam, że powiedziałam ci o tym na początku wakacji, ale wpadliśmy na ten pomysł z tatą już w lutym...
-Wiesz mamo co ja orzekam?! Uciekam!
-Klementyna! Nie opowiadaj bzdur!
Czternastolatka wybuchła płaczem.
-To najgłupszy pomysł jaki kiedykolwiek słyszałam!-wykrzyknęła.
-Przyzwyczaisz się do tego....
-Uciekam!
-I tak nie uciekniesz...
-Eh! Może i nie! Ale obrażę się na pewno! I nie rób dla mnie kolacji, bo dzisiaj będę spać w namiocie. Do widzenia!
Klementyna szybko zapakowała w plecak kanapki i butelkę wody mineralnej. Wzięła poduszkę i kołdrę i wyszła na dwór.
|
Zdjęcie mojego autorstwa :) |
Namiot stał obok huśtawki do niczego. Klementyna weszła do niego i buchnęła szlochem. Kiedy wreszcie trochę się ''otrząsnęła'' popatrzała na swój zegarek na ręce-19:00. Ma jeszcze dużo czasu zanim położy się spać. Wyszła więc i usiadła na huśtawce do niczego, którą zmajstrował tata na początku roku szkolnego. Bujała się lekko wciąż wbijając smutne oczy do góry, w gałęzie sosny. Gdy się obróciła zobaczyła kogoś, kto wywołał na jej twarzy ponownie łzy....Ale nie rozpaczy, tylko radości. Za nią stał jej tata, który zawsze potrafił rozśmieszyć ją swoimi głupimi minami. Klementyna roześmiała się, a zaraz potem przypomniała sobie o całej tej sprawie, zrobiła nadętą miną i obróciła się. Tata podszedł do niej i powiedział:
-Klema. Ty się tak nie przejmuj. Zobaczysz będzie fajnie. A żeby nie było ci tak źle w rozpoczęcie drugiej klasy to chcę, żebyś poznała kilka koleżanek i kolegów już wcześniej, w wakacje.
-Co?! Już?!
-Tak. Będziesz chodziła do gimnazjum w sąsiednim miasteczku. Moi koledzy z pracy posyłają tam swoje dzieci. Szkoła nie jest daleko. Przecież mieszkamy na obrzeżach miasta (Lipmo), a wierszowska szkoła zaledwie 700 metrów od nas. Będzie fajnie!
-No nie wiem. Dziwne rozpoczęcie wakacji. Ale pocieszyłeś mnie. Jednak nie będę spała w namiocie.
-To super, że się odobraziłaś! Chodź! Idziemy do domu! A jutro jedziemy do..
-Kiedy?! Jutro?
-Tak. Jutro jedziemy do twojego imiennika Klementyna.
-Trochę się boję-szepła do siebie Klamka.
Na koniec dodam, że to spotkanie zawróciło trochę w głowie Klementyny, ale o nim w następnym rozdziale.....
Jeszcze tradycyjnie literacki obrazek. Bardzo mi się ten obrazek podoba :)
Liczę na Wasze opinie. To wszystko, jeśli się podobało wyczekujcie drugiego rozdziału....
Karola